Praca a po pracy spotkanie z Ewą. Miałyśmy pojeżdzić, ale coś nam to nie wyszło:)

..... ale posiedzieć przy kawie i przy rowerach bezcenne.
Potem by nie było, że nic nie pojeździłyśmy to droga do polskiego sklepu:)
Już rano złapał mnie 'kapuśniaczek" ale powrót to już padało:)

Ładny poranek chodź czuć już taką jesień. Powrót trudny po długim dniu w pracy, ale ok:)
Nadrobiłam dziś zaległe wpisy:)

Udało się nam w końcu z Ewą wybrać na wycieczkę ( która notabene stała pod znakiem zapytania na wzgląd na moje poczucie z poniedziałku) no ale dałyśmy radę.
Po pracy wyznaczyłyśmy sobie trasę do Muzeum Rzeki:

Pani Szkotka zrobiła nam zdjęcie na potwierdzenie, że "my tam były"

Do muzeum nie wchodziłyśmy bo każda z nas już tam była- a starsza wersja była ciekawsza, ale dla kogoś kto lubi wszystko i nic to warto zobaczyć- chodźby i na sam wygląd budowlni.
Potem stanęłyśmy na rozstaju dróg

Nie myślałyśmy długo bo to szkoda czasu w taką ładną pogodę w sam raz na rower.
Chodź Ewa
url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,412680,ni-to-rower-ni-to-kon-a-moze-czlowiek.html][/url]
... i pojechałyśmy do Kelvingrove Park. Jest to duży park sąsiadujący z Uniwersytetem of Glasgow

Pojeżdziłyśmy trochę po parku, posiliłyśmy się, i takie tam...
...i ukazał nam się o zgrozo
.
Nie pozostało nic innego jak podjechać do polskiego sklepu po artykuły spożywcze i piwko- wyśmienite Swierze i Ciechan miodowe- Polecam:)
A potem juz przez taki oto tunel, który powodował klaustrofobie


Wycieczka udana, pogoda dopisała, rowerzystki ukontentowane, kilometry w przybliżeniu. Sądzę że zrobiłyśmy więcej ale to wyliczenie z punktu do punktu z brakiem dokładności co do jeżdzenia po parku.

Dorga do pracy w deszcz i pod wiatr. Powrót wiatr wiatr wiatr....